Wywiad z Grażyną Ochenkowską

Wywiad z Grażyną Ochenkowską

Pasja Pisania: Czy pisanie od „ zawsze” było Pani marzeniem ?

Grażyna Ochenkowska: Nie wiem, jak wcześnie narodziła się myśl o pisaniu, ale na pewno od drugiej klasy szkoły podstawowej. Pamiętam lekcję języka polskiego -  nauczycielka poprosiła tylko wybrane osoby, żeby napisały wypracowanie na temat wizyty u lekarza, pominęła mnie, a ja też chciałam napisać i napisałam. Zaskoczyłam ją i zdumiałam. Po lekcjach przyszła do moich rodziców - pokonując cztery kilometry pieszo!, - żeby się dowiedzieć, kto mi napisał to wypracowanie. Nie mogła uwierzyć, że ja sama.  Pochwaliła mnie i już nigdy nie pomijała na lekcjach. Wreszcie mnie dostrzegano w szkole,  a koleżanki, te z bogatszych rodzin, zaczęły mnie zapraszać do swoich domów. To był pierwszy krok w kierunku „pisarstwa”.

PP: Książka „ Zapach czerwonych róż” opiera się na wydarzeniach z Pani biografii, co było bezpośrednią inspiracją do napisania książki?

Trudne dzieciństwo, odwaga, by sięgać po więcej, i marzenie, by upamiętnić tych, którzy odeszli za wcześnie. Kiedy miałam trzydzieści osiem lat, byłam u szczytu kariery i nagle dowiedziałam się, że mam raka piersi, nie zdążyłam jeszcze nacieszyć się sukcesami, a już kończyłam życie?  Miałam  dwoje dzieci i męża, ale kiedy przechodziłam kaźnie chemioterapii, mój mąż odszedł. To było dla niego zbyt trudne. Chciałam żyć, miałam dla kogo i jeszcze moje marzenia czekały na realizację, więc walczyłam i... wyzdrowiałam. Spotykałam kobiety po mastektomii, które opowiadały że wstydzą się powiedzieć w domu i w pracy na co chorują, bały się odrzucenia. Postanowiłam pokazać  światu, że kobieta bez jednej piersi  w niczym nie jest gorsza od zdrowej, zostałam modelką i fotomodelką, równocześnie w pracy odnosiłam sukcesy. Udzielałam wywiadów i wielokrotnie słyszałam od dziennikarzy że powinnam napisać książkę, wiec napisałam.

PP: Czy zaczynając pisać książkę, rzuciła Pani inne zajęcia? Jak znalazła Pani czas na pisanie i co sprawiło, że go Pani znalazła?

To było rzeczywiście trudne, żeby odciąć się od pracy i skupić się tylko na pisaniu zwłaszcza, że pracuję w korporacji. Musiałam zmienić priorytety, postawiłam sobie  konkretny cel i wyznaczyłam czas jego  realizacji. I znów walczyłam ze sobą i swoim partnerem, któremu bardzo trudno było zrozumieć, co mnie determinuje, jakie wartości są dla mnie ważne, że nie zawsze mam czas dla niego.  A ja wszystko postawiłam na jedną kartę. Teraz albo nigdy! Na kursach Pasji Pisania mój nauczyciel Michał Urbaniak ciągle nam powtarzał, żeby pisać codziennie, trzymałam się więc  tej zasady. To niesamowite, jak odblokowuje się umysł wyrabia nawyk i domaga się pisania.  Wszędzie zabierałam  komputer, pisałam  w kawiarni i  w hotelu, tuż przed balem. Zrobiłam to. Książkę oddałam do korekty dwa tygodnie po zaplanowanym terminie, ale do wszystkiego trzeba jednak podchodzić z pewną elastycznością.

PP: Jakie jest Pani doświadczenie – łatwiej jest zacząć czy skończyć pisanie, kiedy przestać poprawiać?

Od dziecka obserwuję świat, interesują mnie ludzie, ich historie, kocham przyrodę. Jako nastolatka zaczęłam pisać wiersze, niestety, straciłam je wraz innymi  moimi pamiątkami, o czym napisałam w książce. Przeczytałam w „ Poradniku pisarza”-  żeby pisać, to trzeba mieć spokojną głowę,  a my wtedy przeżywaliśmy katusze. Dopiero w dorosłym życiu, kiedy moje dzieci  wyruszyły w świat, a ja zostałam sama, zaczęłam czytać więcej i pisać opowiadania.

Pisałam niesystematycznie, z doskoku, jednak cały czas myślałam o pisaniu.  Miałam oczy i uszy otwarte, czasami zapisywałam zdarzenia lub je kodowałam w głowie. W szufladzie mam wiele pozaczynanych opowiadań, teraz  mam  gotowy materiał do dalszej pracy. Zauważyłam, że  zdecydowanie łatwiej jest zacząć pisanie, ale żeby skończyć potrzeba ogromnej wiary i wytrwałości. Trzeba pisać i nie poprawiać, to należy zrobić na końcu. Cały czas się tego uczę.

PP: Co było dla Pani najtrudniejsze w procesie pisania książki?

Pisanie o sobie, przywoływanie traumatycznych zdarzeń, sytuacji jest naprawdę trudne i bolesne, myślałam, że tego nie przejdę, nie dam rady. Walczyłam ze sobą, dlatego niektóre fakty spłaszczyłam, dodając trochę humoru, fikcji oraz innych historii .Zauważyłam bardzo pozytywny aspekt pisania autobiografii – pozbycie się żalu, ogromną  ulgę w sercu, oczyszczenie.

PP: Jaki miała Pani sposób na motywowanie się do pisania?

Bardzo dobre pytanie, dziękuję. Chciałam poznać swój potencjał, udowodnić sobie i niedowiarkom, że każdy może napisać książkę, jeśli naprawdę tego chce i tak postanowi,  bo wszystko jest w naszej głowie.

Wiele razy chciałam się poddać, ale wtedy sobie mówiłam,- „ Grażyna , dasz radę! Tak wiele osób pisze książki, nie pękaj,  przecież ty nie jesteś gorsza, wierzę w ciebie!” Jeździłam po Polsce na szkolenia, gdzie motywowano nas do spełnienia marzeń, wizualizowaliśmy swoje marzenia, pisaliśmy do siebie listy w trybie dokonanym , pakowaliśmy je  w zaadresowane koperty i zostawialiśmy szkoleniowcom. Po miesiącu otrzymałam swój list. Czułam złość na siebie, że jeszcze nie zrealizowałam swojego marzenia, a już sobie gratuluję? Pojechałam jeszcze raz na  szkolenie.  Tym razem,- swoje marzenia zapisywaliśmy na karteczkach, które wkładaliśmy do malutkich woreczków. Woreczki mieliśmy zawiesić gdzieś, gdzie najczęściej zaglądamy, ja swój przywiesiłam do kluczyków od samochodu. To mi przypominało, że mój cel czeka na realizację. Jeden z coachów powiedział, że jeśli nie zrealizujemy swojego marzenia w czasie, jaki  sobie wyznaczyliśmy,  odda nam pieniądze za  to szkolenie. Nie mogłam na to pozwolić, jestem odpowiedzialna, on wykonał swoją pracę najlepiej jak potrafił, dzieląc się z nami swoją historią. Mówił jak on realizuje swoje marzenia i został milionerem znanym na całym świecie. Dał nam ogromną wartość, więc ja też muszę się postarać. Powtarzałam sobie, po co to robię, komu to ma służyć i wierzyłam, że jeśli swoją historią zainspiruję chociaż jedną osobę,  warto to zrobić.

PP: Co Pani sprawia przyjemność w pisaniu?

To niesamowite jak otwiera się umysł, sama siebie zaskakuję, że coś takiego napisałam, poprawia się myślenie, samoocena, staję się bardziej wrażliwa na otaczający mnie świat, czuję ekscytację i chcę jeszcze.

PP: Uczestniczyła Pani w kursach kreatywnego pisania- jak ocenia Pani udział w takich warsztatach, czego można się nauczyć, co dają w praktyce?

Intuicja mi podpowiedziała, gdzie mam Was szukać, wpisałam w youtube i  znalazłam. Jestem bardzo zadowolona. Zrozumiałam, na czym polega pisanie, wykłady uświadomiły, jak budować narrację, tworzyć fabułę, jak pisać dialogi, jak obserwować świat, na co zwracać uwagę, jak obudzić kreatywność. Nauczyły też, czego NIE pisać, a to, wbrew pozorom, bardzo ważne. Poznałam tam wspaniałych ludzi z pasją i odwagą do pisania. Bardzo cieniłam sobie komentarze nauczyciela i uczestników. Dziękuję zwłaszcza za, te krytyczne, bo do rozwoju krytyka jest niezbędna. One mnie budowały, rozjaśniały ciemny tunel w którym błądziłam.

PP: Czy Pamięta Pani jakieś wskazówki nauczyciela, grupy, które pomagają w pisaniu, przypominają się Pani podczas pracy nad książką?

Tak, pamiętam  ponieważ miałam problem z zapisywaniem dialogów i problem z interpunkcją,  Michał Urbaniak jest doskonałym nauczycielem, bardzo skrupulatnym i konkretnym – wychwycił każdy najmniejszy błąd, aż się dziwię, że ze mną wytrzymał. Jego wskazówki brałam poważnie do serca i nadal się tego uczę. Bardzo podobały mi się zadania do domu, mogliśmy sobie wybrać temat, napisać opowiadanie  i wstawić do oceny. Bardzo dobrze wspominam pracę grupy, gdy pracowaliśmy  nad analizą fragmentu wybranej powieści. To, niesamowite jak wiele ludzi, czytając tę samą książkę, ma inne wyobrażenia. Pamiętam „ Krystę” – Marii Konopnickiej,  to dzięki poznaniu różnych toków myślowych na jej temat, odważyłam się napisać fragment o moim mężu leżącym w szpitalu.  Pamiętam też komentarz jednego z uczestników, który bardzo plastycznie opisał sposób, w jaki mam ożywić postacie. Powiedział, - że to nie są kukły na wystawie w sklepie, że muszę je pokazać w akcji.

 PP: Jakie ma Pani dalsze plany?

W pisaniu odnalazłam swoje szczęście, którego szukałam całe życie. Praca w korporacji przestała mnie interesować, nie potrafię już  się angażować tak jak kiedyś, pragnę pisać i być szczęśliwa. Dziękuję, że pojawiliście się na mojej drodze, daliście wskazówki i pomogliście mi uwierzyć w siebie.

 

 

 

 

 

 

Nasz serwis używa plików cookies. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na ich użycie. Dowiedz się wiecej.

Zgadzam się